Z udziałem kompanii honorowej 12. Brygady Zmechanizowanej im. Józefa Hallera ze Szczecina, francuskiej armii, przedstawicieli Eurokorpusu w Strasbourgu we Francji po raz pierwszy w historii uczczono pamięć polskich żołnierzy służących w armii amerykańskiej po zakończeniu II wojny światowej.
W 800 letniej katedrze w Toul ks. Ryszard Wątorek odprawił uroczystą mszę św. w intencji polskich żołnierzy, a na miejscowym cmentarzu odbyła się patriotyczna uroczystość z udziałem francuskich władz i konsula honorowego RP Czesława Barteli. Mer Toul przypomniał, że tym zapomnianym polskim żołnierzom we Francji trzeba było przywrócić pamięć. We Francji przy armii amerykańskiej służyło do 1966 roku ok. 5 tysięcy polskich żołnierzy. Instytut Pamięci Narodowej sfinansował nowy nagrobek dla dowódcy polskich żołnierzy kpt. Jana Borkowskiego i tablicę pamiątkową dla jego podkomendnych.
Inicjatorem renowacji grobów i organizatorem uroczystości był Związek Rezerwistów i byłych Wojskowych RP we Francji z wiceprezesem Jackiem Żywiczyńskim na czele.
Jan Borkowski był kapitanem Oddziałów Wartowniczych przy armii amerykańskiej we Francji, wieloletnim dowódcą polskiej kompanii 4095 w Toul.
22 września 1939 roku, podczas walk w obronie Warszawy, młody porucznik Jan Borkowski śmiertelnie zranił najwyższego rangą niemieckiego oficera poległego podczas walk w Polsce - byłego dowódcę niemieckich sił lądowych gen. płk. Wernera von Fritscha. Następnie 5 lat II wojny spędził w niemieckim oflagu. W 1945 roku wstąpił do amerykańskiej armii w Niemczech i wyjechał do służby we Francji. Co roku odwiedzali ich generałowie Anders, Kopański , Maczek i Duch , podczas corocznych zjazdów w Pierre La Treiche. Borkowski był też prezesem Związku Rezerwistów i Byłych Żołnierzy WP we Francji.
Gdy umarł w 1990 r. na jego pogrzeb przybył francuski generał Bizar , a francuski płk Luis Giorgii powiedział:
„ Jestem przyjacielem Polaków dlatego, że nikt dotąd nie zaimponował mi swoim bohaterstwem i wytrwałością - tak na polu walki jak i w życiu cywilnym - jak Polacy.”
Ks. Wątorek przypomniał w homilii, że francuska żona Jana Borkowskiego na jego pogrzebie powiedziała: „ Nie chcę być pochowana z nim w jednym grobie, ponieważ na jego grób nikt nigdy nie przyjdzie”. Myliła się. Bo dziś po 33 latach od jego śmierci kpt. Borkowskiego i jego żołnierzy uczczono po raz pierwszy w historii. Tym samym uczczono pamięć ok. 160 tysięcy polskich żołnierzy, którzy znaleźli się w służbie armii amerykańskiej w czasach żelaznej kurtyny w latach 1945-1989 w Europie. Tym samym spełniły się słowa kpt. Jana Borkowskiego który 3 maja 1960 r. do swoich żołnierzy w kompanii 4095 powiedział:
„ Pozostając na emigracji, nie mając możności powrotu do Ukochanego Kraju, który jęczy pod terrorem barbarzyńców spod znaku sierpa i młota, jest naszym świętym obowiązkiem względem naszego Kraju - tutaj na emigracji, czcić ten Wielki Dzień i pamiętać w każdej chwili , że jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem i Historią i naszym przyszłym potomstwem – za utrwalanie polskości poza granicami naszej Ojczyzny, że Konstytucja czyni nas współwłaścicielami Polski- o której nigdy i nigdzie nie wolno nam zapomnieć. Kiedyś osądzą nas, czy robiliśmy wszystko, by być dobrymi synami Polski.
Kpt Jan Borkowski dodał porównując polskie oddziały przy armii amerykańskiej w Niemczech i we Francji do reszty emigracji : „ Nasze oddziały wartownicze to perła wśród wieprzy”. „ Jestem pewien, że kiedy nasz Kraj będzie Wolnym i Niepodległym – mówić będą o nas wartownikach – że naprawdę byliśmy perłami wśród wieprzy. Bo zawsze i wszędzie wypełniamy nasze obowiązki społeczno- narodowe - tak jak na prawych Polaków przystało, bo w pełni rozumiemy nasze i innych potrzeby dla dobra Polski”.
W siedzibie merostwa w Toul otwarto też wystawę archiwalnych zdjęć polskich żołnierzy ze zbiorów Jacka Żywiczyńskiego. Wystawę będą mogli oglądać Francuzi przez miesiąc.