W warszawskim kinie Atlantic odbył się w poniedziałkowy wieczór – 25 marca 2013 – pokaz filmu Arkadiusza Gołębiewskiego „Kwatera Ł”. Film opowiada o poszukiwaniach miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1948–1956 na warszawskim cmentarzu Powązki, w słynnej dziś kwaterze Ł. Po pokazie odbyła się prowadzona przez red. Konrada Piaseckiego dyskusja z udziałem reżysera filmu, prezesa IPN dr. Łukasza Kamińskiego i kierującego poszukiwaniami dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka z IPN.
Jak powiedział twórca filmu, jego głównym celem – obok pokazania prac ekshumacyjnych – było przywrócenie pamięci o bohaterach podziemia niepodległościowego. – Wciąż jest niska świadomość społeczna dotycząca ludzi, którzy po 1944 roku walczyli o wolną Polskę. Cel ten, w zgodnej ocenie widzów, udało się twórcy osiągnąć. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem.
Szczególne wrażenie, mówili o tym również uczestnicy panelu, zrobiła postawa młodych ludzi – antropologów, archeologów, patologów i wolontariuszy – uczestniczących w pracach na Łączce. Ich zamieszczone w filmie opinie i przemyślenia były świadectwem najwyższej próby patriotyzmu, a jednocześnie wielkiej afirmacji życia i młodości. Jedna z dziewczyn opowiadała o fotografii przedstawiającej jednego z pogrzebanych w kwaterze Ł. – To był taki piękny, postawny mężczyzna, jak po AWF, „ciacho” po prostu – mówiła łamiącym się głosem pokazując na niewielką jamę i kilka kości, które po nim pozostały. Inna opowiadała o pytaniu, które zadała jej starsza kobieta: Czy Pani znajdzie mojego Tatę? Pytaniu, które wywołało łzy u pytającej i pytanej. Młodzi ludzie przeszli szkołę życia – ocenił Krzysztof Szwagrzyk – i przeszli ją bardzo dobrze. Pełna widownia kina podziękowała im oklaskami.
– Przekroczyliśmy ważny próg naszej historii – powiedział ł Łukasz Kamiński o pracach prowadzonych na Łączce. – Pierwsze odkryte szczątki, pierwsze dokonane identyfikacje to chwile, które zmieniają świadomość o przeszłości. Teraz mamy obiektywne dowody na to, co z tymi ludźmi robiono. Następne pokolenia będą miały materialne świadectwo, że tak właśnie było. Bo o dokonanych przez komunistów zbrodniach – mówił o tym dr Szwagrzyk – nie było żadnych dokumentów. – Wszystko było niewiadome – mówił o początkach prac. Tym bardziej, że zeznania jedynego świadka, złożone w 1956 roku, i tak okazały się nieprawdziwe. Zarówno prezes IPN, jak i Krzysztof Szwagrzyk zapowiedzieli, że kolejne prace poszukiwacze rozpoczną się już wkrótce. Na Łączce i w innych miejscach w całej Polsce. – Nie ma innej możliwości – powiedział Kamiński.
Foto: Piotr Gajewski